Zarządzanie ryzykiem gospodarczym jako sztuka konstruowania modeli biznesowych uwrażliwionych na ryzyko, z coraz większą intensywnością wnika w codzienność polskiego biznesu. Dzisiaj zdziwieniem reagujemy na oświadczenie zarządu spółki giełdowej, że w niej nie zarządza się ryzykiem.
Jednak wielu polskich pionierów zarządzania ryzykiem eksperymentuje – za namową niektórych sporych firm konsultingowych – z modelami przeniesionymi z gospodarek anglosaskich, sprawdzającymi się w innych realiach, a w konsekwencji przeżywa frustrację wywołaną niepowodzeniem. W ciągu ostatnich miesięcy wiele dużych firm i risk managerów obdarzyło mnie zaufaniem – jestem proszony o naprawianie wdrożeń, które się jeszcze nie rozpoczęły lub takich, które wprawdzie rozpoczęto, ale zatrzymano po pierwszym przeglądzie ryzyk. Okazuje się, że u źródeł porażki tkwi fałszywe przekonanie zarządu, że najłatwiej jest zaprosić konsultantów, zapłacić im, a problem sam się rozwiąże – oni wdrożą w firmie zarządzanie ryzykiem. Nie znam firmy konsultingowej, która znajdzie dość siły, aby postawić klientowi warunek „Jeśli zarząd nie zagwarantuje 30 godzin miesięcznie swojego osobistego udziału w projekcie, nie wchodzimy". Najczęściej przedsiębiorstwa oczekują gotowych wzorców przedstawionych przez konsulting.
Pozostałe 90% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników serwisu.
Jeśli posiadasz aktywną prenumeratę przejdź do LOGOWANIA. Jeśli nie jesteś jeszcze naszym Czytelnikiem wybierz najkorzystniejszy WARIANT PRENUMERATY.
Zaloguj Zamów prenumeratę Kup dostęp do artykułuMożesz zobaczyć ten artykuł, jak i wiele innych w naszym portalu Controlling 24. Wystarczy, że klikniesz tutaj.