Jaki będzie rok 2015 dla gospodarki? Zgodnie z przewidywaniami ekspertów, czeka nas trudny okres. Raport Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości oraz Małopolskiej Szkoły Administracji Publicznej „Instrument Szybkiego Reagowania”, od trzech lat przygotowywany przez zespół badawczy pod kierownictwem prof. Jerzego Hausnera, nie napawa optymizmem.
Wynika z niego, że jeszcze na przełomie 2014 i 2015 roku gospodarka będzie się rozwijać najszybciej w aktualnym cyklu koniunkturalnym, jednak już w pierwszym półroczu 2015 roku dynamika wzrostu zacznie słabnąć. Powoli nadchodzi moment, w którym pozytywny trend w gospodarce ulegnie przełamaniu – nadal będziemy obserwować wzrost, ale będzie on coraz słabszy.
Z prognoz wynika, że punkt zwrotny widać już niemal w każdej dużej kategorii makroekonomicznej, tj. produkcie krajowym brutto, popycie krajowym, produkcji sprzedanej przemysłu, eksporcie i wartości dodanej przemysłu. Eksport już wkrótce zacznie hamować. W II kwartale br. prognoza centralna przewiduje jego wzrost o ponad 10 proc. w stosunku do II kwartału 2013 roku, po czym nastąpi szybki spadek dynamiki i w pierwszych kwartałach 2015 roku wyniesie ona już tylko 1-2 proc. Prognoza centralna produkcji sprzedanej przemysłu osiągnęła maksimum dynamiki w marcu 2014 r. (ok. 8 proc.), po czym będzie się stopniowo obniżać i na początku II kwartału 2015 roku może być ujemna, co oznaczałoby spowolnienie w przemyśle. Z sześciu kategorii tylko jedna – sprzedaż detaliczna – wykazuje stały wzrost dynamiki aż do połowy 2015 roku, zbliżający się nawet do 10 proc. pod koniec okresu prognostycznego.
Prognozy Ministerstwa Finansów
Minister finansów, Mateusz Szczurek, poinformował, że zgodnie z Aktualizacją Programu Konwergencji, który jest częścią Wieloletniego Planu Finansowego Państwa na lata 2014-2017, w roku 2015 r. gospodarka wzrośnie o 3,8 proc. Przez następne dwa lata będzie się rozwijać w tempie 4,3 proc. W Wieloletnim Planie Finansowym Państwa na lata 2014-2017, analizując ryzyko dla prognozy makroekonomicznej, wskazano zmiany sytuacji u zagranicznych partnerów handlowych Polski. Dodatkowym czynnikiem ryzyka może być zaostrzenie sytuacji na Ukrainie, które grozi osłabieniem dynamiki aktywności gospodarczej w krajach WNP. Wśród innych czynników ryzyka wymieniono m.in. niższą absorpcję środków z UE. Warto dodać, że wg informacji Ministerstwa Finansów, do 2017 r. resort nie planuje waloryzacji progów podatkowych w PIT ani ustawowych zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodów czy kwoty zmniejszającej podatek.
Roman Przasnyski, niezależny ekspert
Koniec 2013 i początek 2014 r. przyniosły wysyp optymistycznych prognoz dla gospodarki globalnej, a także szczególnie dobre rokowania dla polskiej. W naszym przypadku oczekiwania sięgały wzrostu PKB rzędu 3,5, a nawet 4 proc., wyższej inflacji i rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych. Przewidywania te opierały się w dużej mierze na obserwacji pozytywnych tendencji, widocznych już od połowy 2013 r., gdy tempo wzrostu gospodarczego zaczęło nabierać dynamiki. Optymizm okazał się jednak przedwczesny. Wzrost naszego PKB swój szczyt osiągnął w pierwszym kwartale 2014 r., po czym tempo wzrostu zaczęło się obniżać. W efekcie zamiast wzrostu inflacji mamy trwający od lipca spadek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych, a oczekiwania na podwyżki stóp procentowych zakończyły się niespodziewanym cięciem kosztów pieniądza o 0,5 punktu procentowego w październiku. W ślad za tym pojawiła się seria korekt prognoz na najbliższą przyszłość, ze strony zarówno rodzimych ośrodków analitycznych, jak i międzynarodowych instytucji finansowych. Obecnie szacuje się, że w tym roku polska gospodarka wzrośnie o niewiele ponad 3 proc., a najnowsza prognoza Komisji Europejskiej na 2015 r. mówi o sięgającym zaledwie 2,8 proc. wzroście naszego PKB w 2015 r.
Jeszcze bardziej pesymistyczne scenariusze dotyczą gospodarki globalnej, a w szczególności strefy euro. W październiku Międzynarodowy Fundusz Walutowy obniżył prognozę dla światowego PKB na 2014 r. z 3,7 do 3,3 proc., na razie jedynie nieznacznie redukując swoje przewidywania na rok 2015 do 3,8 proc. Dla strefy euro prognoza wynosi 1,3 proc. Szacunki Komisji Europejskiej są jeszcze bardziej pesymistyczne i zakładają wzrost gospodarki strefy euro na poziomie 1,1 proc. w 2015 r., podczas gdy jeszcze wiosną oczekiwano zwyżki PKB o 1,7 proc. Poważne obawy związane są z tempem wzrostu w Chinach, a niedawne nieoczekiwane zwiększenie skali stymulacji monetarnej przez bank centralny świadczy o ryzyku spowolnienia także w Japonii.
Listopadowy odczyt wskaźnika PMI, obrazującego perspektywy aktywności gospodarczej w naszym przemyśle, świadczy o tym, że polska gospodarka najgorsze chwile ma już za sobą. Można oczekiwać, że po słabszym wzroście PKB w trzecim kwartale kolejne przyniosą niewielką poprawę, a przynajmniej zahamowanie negatywnych tendencji. Wiele zależeć jednak będzie od sytuacji w otoczeniu, a więc w strefie euro, a w szczególności w Niemczech. Źródeł spowolnienia naszej gospodarki i zagrożeń na przyszłość upatrywać bowiem należy przede wszystkim w pogarszającej się kondycji naszych głównych partnerów handlowych.
Niezależny Portal Finansowy – Independent Trader
W Stanach Zjednoczonych realny deficyt budżetowy po raz kolejny przekroczy 1 bln USD. Proces odchodzenia od USD jako waluty rozliczeniowej nabierze tempa. W sytuacji, gdy FED rzekomo zakończył dodruk (QE3), ktoś musi wypełnić lukę, aby zapewnić popyt na obligacje amerykańskie. W przeciwnym razie brak kupców spowoduje gwałtowny wzrost oprocentowania obligacji (koszt obsługi długu).
Lukę po FED wypełni Bank Japonii, który już w listopadzie zobowiązał się do dodrukowywania jenów w ilości odpowiadającej 100 mld USD miesięcznie. Część z tej kwoty zostanie przeznaczona na rolowanie japońskich obligacji (wykup starego długu i emisję nowego) oraz na wykup obligacji japońskich od funduszy emerytalnych. Po niedawnych zmianach w prawie japońskie fundusze posiadające blisko 6 bln USD będą mogły inwestować zarówno w akcje, jak i w obligacje amerykańskie. Jest to nic innego jak tylko kolejna próba ratowania USA oraz systemu petrodolara. W Japonii wywoła to, oczywiście, dwucyfrową (realną, nie mylić z CPI) inflację oraz wzrosty na giełdach. Wzrosty będą jednak mniejsze niż inflacja.
W USA (trzecim najdroższym rynku akcji na świecie) mamy kumulację kilku zjawisk, sygnalizujących ogromne ryzyko krachu: hossa ma już prawie 6 lat i jest najdłuższą od lat 80. oraz trzecią pod względem najsilniejszych wzrostów. Poziom długu zaciągniętego na zakup akcji jest wyższy niż w 2000 oraz 2007 roku (szczyty poprzednich hoss). Indeks Wildshire 500 (kapitalizacja wszystkich akcji)/PKB USD jest na rekordowych poziomach. Mimo to kapitał z Japonii w połączeniu z kontynuacją dodruku przez FED (QU 4ever) oraz działaniami tzw. Plunge Protection Team skutecznie zablokują spadki większe niż 10%.
Europejski Bank Centralny nie zacznie drukować euro, pomimo ogromnych nacisków ze strony FED. Rozsądną politykę monetarną zawdzięczamy wyłącznie Niemcom, doświadczonym dwukrotną hiperinflacją. Dolar wbrew powszechnemu mniemaniu zacznie się osłabiać w stosunku do euro i franka. Przemawia za tym historycznie wysoka koncentracja kontraktów short na dolara (zyskują, gdy USD słabnie) po stronie Commercials (największe banki, będące właścicielami FED).
Na fali słabości dolara dojdzie do odbicia w cenach metali szlachetnych, szczególnie srebra. Proces ustalania ceny będzie determinowany przez handel metalem fizycznym, a nie kontraktami terminowymi, za którymi nie stoi metal, jak to się obecnie odbywa. Największe wzrosty będziemy mieli nie tyle na metalach szlachetnych, co na ekstremalnie niedoszacowanych akcjach spółek wydobywczych, szczególnie małych kompanii (GDXJ).
Wokół Rosji dojdzie do kolejnego incydentu mającego na celu rozbicie sojuszu BRICS. O Chinach usłyszymy, że łamią prawa mniejszości narodowych. Mimo to nasili się współpraca gospodarcza na osi Rosja (największy eksporter surowców) – Chiny (największy importer surowców) – Niemcy (największy globalny eksporter). Jeżeli cena ropy utrzyma się poniżej 80 USD za baryłkę, dojdzie do utworzenia kartelu na wzór OPEC, zrzeszającego kraje spoza Zatoki Perskiej, niebędące pod kontrolą USA.
W Polsce nadal będzie rosło zadłużenie w relacji do wielkości gospodarki. Kolejne próby dodruku waluty przez NBP okażą się skuteczne, w efekcie czego złotówka straci na wartości do euro oraz franka szwajcarskiego. Nie zmieni się natomiast jej wartość względem dolara. Oficjalnie będziemy mieli wzrost, czemu pomagają zabiegi statystyczne polegające na zaniżaniu realnej inflacji. Ceny nieruchomości nie zanotują większych zmian.