Świat zawirował. Wydaje się, że zabawę w globalnej piaskownicy zdominowały największe łobuziaki mające za nic ustalone przez wieki zasady, z zasadami przyzwoitości włącznie. Żeby była jasność – to, że w naszej lokalnej, dość peryferyjnej, piaskownicy dzieje się nieproporcjonalnie dużo, nie znaczy, że wokół nas panuje błogi spokój czy nudna stabilizacja. Tak jak to, że mamy dużo tematów do dyskusji i powodów do zmartwień nie znaczy, że nie powinniśmy wnikliwie obserwować wydarzeń na innych podwórkach.
Jeszcze kilka lat temu naturalne byłoby przyglądanie się, analizowanie i wnioskowanie z rozwoju tzw. demokracji zachodnich. Świat, mimo wszystko, pełen był przykładów triumfu kapitalizmu (w tym kapitalizmu „z ludzką twarzą”), obalając – zdawałoby się, że na zawsze – mity pielęgnowane przez zwolenników socjalizmu, komunizmu, etatyzmu, centralizmu, zamordyzmu i tym podobnych „izmów”.
Polska, podobnie jak inne kraje regionu, w sposób naturalny, wręcz instynktowny, ustawiła swój kurs i wydawało się, że nic i nikt nas nie odwiedzie od dołączenia do kultury Zachodu. Tęsknotę za nowym, wspaniałym, ale niehuxleyowskim światem Polacy mieli w genach. Bo jak inaczej wytłumaczyć euroentuzjazm i sukcesy integracji z Europą po 1989 roku? Wydawało się, że po doświadczeniach, które były udziałem państw należących do – przepraszam za wyrażenie – „obozu socjalistycznego” nasze proeuropejskie sympatie są dość rozpowszechnione.
Trudno się jednak w tej chwili oprzeć wrażeniu, że magnetyczne bieguny świata, który znaliśmy, oszalały. Czesi wybrali skrajnie eurosceptycznego prezydenta i oskarżanego o sprzeniewierzenie środków unijnych premiera. Słowacy manifestują w proteście przeciw politycznie motywowanemu zabójstwu dziennikarza śledczego. Węgrzy obojętnie przyglądają się oligarchizacji swojego państwa, czerpiąc informacje z kilkuset znacjonalizowanych źródeł medialnych. A wszystko to w asyście kanonady w Cieśninie Kerczeńskiej i nowej fazy ekspansji putinowskiej Rosji.
A my? Ech, szkoda gadać…
Świat zwariował, łobuziaki zniszczyły nasze misterne budowle. Nasza piaskownica już nigdy nie będzie taka sama, a my stajemy się świadkami nowej zabawy łopatką i grabkami, po której pozostanie już chyba tylko księżycowy krajobraz.
Pozostałe 0% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników serwisu.
Jeśli posiadasz aktywną prenumeratę przejdź do LOGOWANIA. Jeśli nie jesteś jeszcze naszym Czytelnikiem wybierz najkorzystniejszy WARIANT PRENUMERATY.
Zaloguj Zamów prenumeratęMożesz zobaczyć ten artykuł, jak i wiele innych w naszym portalu Controlling 24. Wystarczy, że klikniesz tutaj.