„Nagrywanie i filmowanie” Spółka z o.o. nadal działa, chociaż po kilku superprodukcjach nakręconych w ostatnich latach wydawało się, że długo przyjdzie nam czekać na kolejną premierę. Dziwna to firma. Nie zawsze wiadomo, kto jest jej właścicielem, kto producentem, a kto tylko reżyserem. Znamy tylko występujących w nagraniach aktorów. Słowo aktor jest delikatnym nadużyciem: aby być bardziej precyzyjnym, trzeba powiedzieć aktor-amator.
„Nagrywanie i filmowanie” Spółka z o.o. nadal działa, chociaż po kilku superprodukcjach nakręconych w ostatnich latach wydawało się, że długo przyjdzie nam czekać na kolejną premierę. Dziwna to firma. Nie zawsze wiadomo, kto jest jej właścicielem, kto producentem, a kto tylko reżyserem. Znamy tylko występujących w nagraniach aktorów. Słowo aktor jest delikatnym nadużyciem: aby być bardziej precyzyjnym, trzeba powiedzieć aktor-amator. Każdy występujący ma inny wyuczony zawód, który na co dzień wykonuje. Pierwszoplanowe role grają z reguły drugoplanowi lub gadatliwi politycy. Jest to bodajże jedyna wytwórnia, w której wpuszcza się przed kamerę aktora w stanie wskazującym na. Czasami w głównej roli wystąpi sfrustrowany polityk lub biznesmen pasjami lubiący słuchać ciekawych zwierzeń polityka. Niestety, są to aktorzy jednej roli, po zagraniu której często znikają z naszego życia. Wyjeżdżają na wieś lub za granicę, czasami zamieniają przestronna willę na mały pokoik z kratami w oknach. I tylko stare kroniki filmowe przypominają, że był taki aktor i zagrał w jednym filmie. Do klasyki gatunku zaliczają się produkcje, w których kamerę lub sprzęt nagrywający obsługuje dziennikarz.
Gdzie toczy się akcja tych arcydzieł sztuki filmowej? Pokoje hotelowe, gabinety, restauracje. Wszystko zależy od wyobraźni autora scenariusza lub predyspozycji aktorów. Jeżeli jeden z nich lubi wypić, to najlepiej dyskutuje się przy restauracyjnym stoliku lub, aby atmosfera nagrania była bardziej intymna — w domowych pieleszach. Jeżeli aktorzy najlepiej czują się na łonie natury, to akcje filmu można umieścić „w pięknych okolicznościach przyrody”, jak mawiali bohaterowie filmu „Rejs”.
O czym aktorzy rozmawiają? Z reguły o pieniądzach (czasami bardzo dużych). Czasami o biznesach, o tym jakie „lody kręcą”, nie zawsze zgodnie z prawem, koledzy. My, uczciwi, musimy na to patrzeć i przymykać oczy. Wiadomo — siła wyższa, koledzy mają przyjaciół w centrali. Często rozmawia się o pracy, ale nie własnej, tylko o załatwieniu pracy. Wszystko jedno jakiej, byle dobrze płatnej i niezbyt stresującej. Protegowany jest naszym przyjacielem lub bardzo zdolnym dzieckiem naszego przyjaciela. Zdolny, ale nieśmiały, więc boi się wystartować w konkursie. Gdyby się zgłosił, z pewnością by go wygrał, bo taki wykształcony. W pięć lat skończył trzy kierunki. Wdzięcznym tematem są koledzy lub ich żony. Dobrze czasami pójść na całość: „Jurek to matoł, gbur i drobny hochsztapler, który dyplom załatwił w Wyższej Szkole Gotowania na Gazie. I do tego ta jego żoneczka, egzaltowana blondynka”. Ktoś mógłby powiedzieć: taka współczesna wersja: „Prawdy czasu, prawdy ekranu”.
I jeszcze jedno. Na ogół jeden z aktorów nie wie, że gra w firmie lub uczestniczy w nagraniu. Dowiaduje się o tym dopiero na premierze, która odbywa się w telewizji lub Internecie. Czasami może przeczytać treść nagrania w gazecie.
A premiera do końca utrzymywana jest w tajemnicy, zawsze jednak stanowi wydarzenie sezonu. Wszyscy o tym mówią i piszą. Niewielu jednak dyskutuje o zaletach artystycznych. Wszyscy pytają: „Kto za tym stoi i komu to służy?”. Ważny jest też aspekt personalny, czyli kto poleci: prezes, minister, a może nawet premier. Widzowie zastanawiają się, czy oglądają komedię, czy dramat, a może tragifarsę. Nie, to jest film dokumentalny pokazujący życie polityczno-towarzyskie, jakiego nie zobaczymy w „Wiadomościach”, „Faktach” czy „Wydarzeniach”.