Na razie dynamika zjawisk gospodarczych na świecie przebiega zgodnie z oczekiwaniami. Instytucje finansowe zostały uratowane przed bankructwem za pomocą publicznych pieniędzy, co pozwoliło na odbudowanie wiarygodności.
Na razie dynamika zjawisk gospodarczych na świecie przebiega zgodnie z oczekiwaniami. Instytucje finansowe zostały uratowane przed bankructwem za pomocą publicznych pieniędzy, co pozwoliło na odbudowanie wiarygodności. Stopy procentowe na poziomie bliskim zero, obniżki podatków i wzrost wydatków rządowych rozkręciły koniunkturę, więc światowa recesja trwała zaledwie jeden rok. Jednak – jak mawiają ekonomiści – nie ma lunchu na darmo, ktoś zawsze za niego płaci. W tym przypadku koszt tak krótkiej i w sumie dosyć płytkiej globalnej recesji poniosły budżety krajów rozwiniętych. Deficyty budżetowe wielu krajów przekraczają 7–8% PKB a niektórych 10% PKB, to tej ostatniej grupy zaliczają się Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Irlandia, Hiszpania, Grecja. Utrzymywanie się tak wysokich deficytów budżetowych przez dłużej niż rok może podważyć zaufanie inwestorów do zdolności danego kraju do spłaty swoich długów.
To zagrożenie jest największe w przypadku Grecji, która od 1980 roku, czyli przez minione 30 lat miała przeciętny coroczny deficyt budżetowy na poziomie ponad 7% PKB. Przypomnijmy, że maksymalny deficyt budżetowy, który dopuszcza traktat z Maastricht w okresie dekoniunktury, wynosi 3% PKB. Ale inwestorzy obserwują też uważnie inne kraje, które mogą mieć problemy z rolowaniem swojego zadłużenia: Hiszpanię, Portugalię i Irlandię. Niektórzy ekonomiści jak noblista Paul Krugman czy Nouriel Roubini, który przewidział zeszłoroczny kryzys rozważają nawet scenariusze rozpadu strefy euro w ciągu kilka lat, gdyby kryzys zaufania objął także inne kraje strefy poza Grecją. Chyba uprawnione jest stwierdzenie, że liderzy krajów Unii Europejskiej stanęli wobec największego wyzwania w historii Unii, bardzo wiele zależy od ich decyzji, która nie będzie łatwa. Z jednej strony jeżeli Grecja nie uzyska pomocy, to z pewnością zbankrutuje, gdy w kwietniu–maju będzie próbowała zrolować swoje zadłużenie. Z drugiej strony, jeżeli Grecy dostaną tanie finansowanie od innych rządów UE, będzie to oznaczało, że niemieccy lub francuscy podatnicy płacą za fiskalne ekscesy Greków, co będzie zachęcało do braku dyscypliny fiskalnej w przyszłości i może zagrozić stabilności strefy euro.
Na tle tego fiskalnego zamieszania w Europie Polska gospodarka prezentuje się dobrze. Uniknęliśmy recesji, wzrost gospodarczy w 2010 roku powinien przyspieszyć do 2–3% z 1,7% w 2009 roku. Mamy dług publiczny znacznie poniżej średniej w Unii Europejskiej, a dzięki przeprowadzonej reformie emerytalnej udział wydatków publicznych związanych ze starzeniem się społeczeństwa w PKB będzie w Polsce malał, podczas gdy w wielu innych krajach UE będzie silnie rósł. Niestety należymy do grupy krajów o wysokim deficycie budżetowym, przekraczającym 7% PKB, i to w warunkach wzrostu gospodarczego podczas gdy inne kraje z takim deficytem znajdują się w recesji. Inwestorzy zdają też sobie sprawę, że lata wyborcze nie sprzyjają reformom, więc są małe szanse na obniżenie deficytu budżetowego przed 2012 rokiem. Tak scenariusz zakłada też aktualizacja programu konwergencji przedstawiona niedawno przez polski rząd, deficyt budżetowy ma się obniżyć do poziomu 3% PKB dopiero w 2012 roku, ale warto pamiętać, że do tej pory założenia programów konwergencji rzadko się sprawdzały. Zarówno teoria jak i praktyka ekonomii podpowiada, że nie uda się obniżyć deficytu budżetowego za pomocą samych obniżek wydatków, lub samych podwyżek danego rodzaju podatków. Dlatego należy się spodziewać wszystkiego po trochu. Niezależnie od kalendarza wyborczego Sejm powinien też radykalnie przyspieszyć prace nad zmianami regulacyjnymi, przypomnijmy, że polskie regulacje otoczenia biznesu są jednymi z najmniej przyjaznych w Europie, a skala przeregulowania rynków w Polsce jest nawet większa niż w Grecji.
Jeżeli rząd rozpocznie proces stopniowego ograniczania deficytu budżetowego już teraz, a głębsze zmiany przeprowadzi w 2012 roku, oraz wzmocni te działania naprawą złych regulacji otoczenia biznesu, to wówczas Polska ma duże szanse na pozytywne zdanie testu wiarygodności w 2010 i 2011 roku, co może otworzyć drogę do członkostwa w strefie euro w okolicach 2015 roku. Oczywiście jeżeli strefa euro sama najpierw zda test wiarygodności.
Możesz zobaczyć ten artykuł, jak i wiele innych w naszym portalu Controlling 24. Wystarczy, że klikniesz tutaj.