Choć aktualny katalog polskich spółek handlowych jest zaskakująco bogaty i umożliwia tworzenie aż siedmiu różnych rodzajów spółek handlowych, to jednak zdecydowana większość spółek wpisanych do rejestru przedsiębiorców to spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego na koniec 2022 roku aż 85% wszystkich spółek zarejestrowanych w rejestrze przedsiębiorców to były właśnie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Tym samym wszystkie funkcjonujące w obrocie spółki jawne, partnerskie, komandytowe, komandytowo-akcyjne, proste spółki akcyjne i spółki akcyjne stanowiły niecałe 15% wszystkich spółek handlowych i nic nie wskazuje na to, aby ten stan rzeczy miał się zmienić.
W teorii zjawisko dominacji jednego rodzaju formy organizacyjno-prawnej nad innymi nie jest charakterystyczne dla gospodarki wolnorynkowej. Natomiast w praktyce trudno się dziwić, że spółka z ograniczoną odpowiedzialnością aż w 8 przypadkach na 10 jest pierwszym wyborem – dzięki szerokiemu dostępowi do informacji, o jej licznych zaletach słyszał dzisiaj chyba każdy. Wśród czynników wpływających na postrzeganie spółki z o.o. jako atrakcyjnej formy prowadzenia działalności gospodarczej wystarczy wymienić brak osobistej odpowiedzialności wspólników za zobowiązania spółki, proste zasady obrotu udziałami w spółce, prawo posiadania wszystkich udziałów w spółce przez jednego wspólnika (tak zwana jednoosobowa spółka z o.o.), minimalny kapitał zakładowy o wartości niższej niż przeciętne miesięczne wynagrodzenie w gospodarce narodowej oraz wyłączenie wspólników z systemu obowiązkowych ubezpieczeń społecznych. Do tego możliwość zawarcia umowy spółki i złożenia wniosku o wpis do rejestru przedsiębiorców bez wychodzenia z domu i bez korzystania z pomocy profesjonalistów. Dostępność wiedzy o spółce z o.o. oraz związana z nią rozpoznawalność spółki sprawia, że z łatwością wykształcamy w sobie przekonanie, że już nic w tym obszarze nie może nas zaskoczyć. Ale to nieprawda.
***
Od kilku lat Ania jest wspólnikiem i członkiem zarządu rodzinnej spółki z o.o., której prowadzenie przejęła po rodzicach. Swoją historię zaczyna od momentu, w którym Zakład Ubezpieczeń Społecznych doręczył jej decyzję, w której stwierdził, że łącząca Anię ze spółką umowa o pracę jest nieważna. – Decyzja organu była dla mnie kompletnym zaskoczeniem – wspomina – umowę o pracę zawarłam ze spółką jeszcze w czasach, kiedy to rodzice posiadali większościowy pakiet udziałów. Nie było lekko – wszystkiego uczyłam się od podstaw. Z czasem zaczęły dochodzić coraz to nowe obowiązki, związane z przechodzeniem na kolejne stanowiska pracy, wymagające coraz bardziej interdyscyplinarnych kompetencji. W pewnym momencie razem z siostrą dołączyłyśmy do grona wspólników. Każda z nas robiła to, w czym czuła się najlepiej. Ja zajmowałam się sprzedażą i promocją produktu, moja siostra trzymała w ryzach logistykę i administrację. Na tamtym etapie nie miałam pojęcia, że to, w jaki sposób dzielimy się z siostrą udziałami, może mieć jakiekolwiek znaczenie. Dużo pracowałyśmy. Skupiałyśmy się na realizowaniu celów biznesowych. Z pewnością nie spodziewałam się, że posiadając większościowy pakiet udziałów, będę traktowana przez ZUS jako „niemal jedyny wspólnik”.
Pozostałe 75% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników serwisu.
Jeśli posiadasz aktywną prenumeratę przejdź do LOGOWANIA. Jeśli nie jesteś jeszcze naszym Czytelnikiem wybierz najkorzystniejszy WARIANT PRENUMERATY.
Zaloguj Zamów prenumeratę Kup dostęp do artykułuŹródło: Controlling i Rachunkowość Zarządcza nr 9/2023